W spotach telewizyjnych CNN i BBC i świadomości wielu Polaków krajobraz Krakowa znaczą wieże kościołów, brukowane uliczki i klimatyczne knajpki. Tymczasem ta ostoja polskiego konserwatyzmu to nie tylko miejsca zastygłe w formalinie tysiącletniej historii, ale też modny i nowoczesny punkt na mapie spragnionych wrażeń turystów.

Kościół Mariacki, Wawel, Sukiennice, Planty, Piwnica pod Baranami – wielu z nas dobrze zna te symbole Krakowa. Wspaniałe, patetyczne, zatłoczone. Nie umniejszając ich wartości, warto wspomnieć o innych – mniej znanych, za to „świeżych”, energetycznych, fascynujących.

Co poza tym?

Taką alternatywą na mapie miasta jest Podgórze. To dzielnica dla tych, którzy cenili sobie specyfikę krakowskiego Kazimierza do czasu, kiedy został on zalana falą napływających turystów. Wyrasta ona w cieniu tajemniczego Kopca Krakusa, gdzie ponoć Mistrz Twardowski paktował z diabłem. Obecnie Podgórze to też miejsce, gdzie powstają nowe hotele Krakowa i które staje się coraz popularniejsze pośród polskich i zagranicznych turystów. Dlatego warto się pospieszyć z wizytą.

Podgórze to miejsce magiczne nie tylko ze względu na Twardowskiego. W wielkich poprzemysłowych fabrykach i magazynach powstają ciekawe artystyczne propozycje – galerie, pracownie i tak znane ośrodki jak Muzeum Kantora czy Fabryka Schindlera.

Ci, których wzruszył film Stevena Spielberga, muszą odwiedzić Muzeum Fabryki Schindlera. W dawnych pomieszczeniach administracyjnych fabryki naczyń emaliowanych niemieckiego przedsiębiorcy zgromadzono fotografie, filmy, rekwizyty sprzed wielu lat. 45 sal muzeum tworzą obraz wojny i okupacji, getta i losów krakowskich Żydów, samej fabryki i jej właściciela. Elementy scenografii z „Listy Schindlera” można znaleźć w pobliskim kamieniołomie Liban. Druty kolczaste, drogi ułożone z macew, ale też resztki dawnych pieców wapienniczych tworzą niesamowitą panoramę miejsca. Ten dawny niemiecki obóz pracy to interesujący punktu na alternatywnej mapie Krakowa.

Dla kontrastu, a może dopełnienia obrazu Pogórza, nieopodal tutejszego cmentarza, na 90-metrowym murze o wysokości 5 m artyści namalowali graffiti. Silva Rerum, z łac. „las rzeczy”. Powstało ono na rocznicę 750-lecia lokacji Krakowa. Warto się tam wybrać, choćby po to, żeby zobaczyć prawdopodobnie największe murale na świecie!

Naukowo i kulturalnie

Podobne wrażenie przestrzeni daje 6-hektarowy Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema. Zgromadzono w nim urządzenia, których nie powstydziły się sam pilot Pirx. Niejeden dorosły da się wciągnąć w zabawę na oddychającym prostokącie, wirującym kraterze, kołysce Newtona, nurku Kartezjusza czy wędrującym kole. Świat nauki wydaje się tutaj dużo bardziej zrozumiały…

Tak jak Ogród Doświadczeń przybliża prawa fizyki, tak Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” oswaja z kulturą japońską. Największa tego typu instytucja w Polsce znana jest dzięki Andrzejowi Wajdzie i jego żonie Krystynie Zachwatowicz. Bardzo nowoczesny gmach, szukający jednak nawiązań do starożytnej sztuki japońskiej stał się jedną z ikon polskiej architektury po roku 1989. W budynku projektu Arata Isozaki mieszczą się tematyczne wystawy, ale także kursy języka japońskiego, parzenia herbaty czy układania kwiatów.

Trabantem w przeszłość

Coś bardzo polskiego za to czeka na nas na szlaku komunizmu w socrealistycznej dzielnicy Krakowa – Nowej Hucie. Od podstaw zbudowano ten żywy pomnik prawie 50-letniego socrealizmu. To zwariowana wyprawa, zwykle uwielbiana przez obcokrajowców. Dla jednych głównym punktem programu jest wizyta w dawnej Hucie im. Tadeusza Sędzimira. Dla innych najważniejszy punkt wycieczki stanowi cała otoczka – robotnicy w gumiakach, kałasznikowy, autobusy-ogórki i… jedzenie. Bo kiszony ogórek, smalec, wiejska kiełbasa i wódka inaczej smakują w otoczce komunistycznej stylistyki. Zwłaszcza jeśli do Nowej Huty dojedzie się symbolami PRL-owskiej motoryzacji: trabantem, ładą lub fiatem 125p.

Jeśli jesteśmy przy środkach lokomocji, to po Krakowie równie egzotycznie – choć w innym sensie – można się poruszać współczesnymi pojazdami turystycznymi. Elektrycznie napędzane meleksy i segwaye w tyle zostawiają jeszcze niedawno alternatywne riksze czy dorożki. Po mieście kursuje również tramwaj-kawiarnia w klimacie przedwojennego Krakowa, gdzie popijając gorącą herbatę można się zamyślić nad kolejami losu tego miasta. Na dawna stolicę Polski można spojrzeć z innej perspektywy podczas rejsu po Wiśle katamaranem lub gondolą. Tak jak w przypadku tego artykułu, być może zobaczymy alternatywne widoki.